Ciemna strona nocy

Ciemność, noc.
Moja największa fotograficzna zmora - przyznaję bez bicia. Wymagała ode mnie wiele nauki, lecz nadal do perfekcji mi daleko. Nocne warunki są bardzo trudne.


Nie chodzi tylko o ciemność w potocznym znaczeniu. W świecie fotografii da się ten problem obejść, m.in. długim czasem naświetlania, co daje efekt ostrości obiektów nawet przy deficycie światła dziennego. Rozwiązanie to dyskwalifikuje jednak obecność obiektów niestatycznych, czyli ludzi, zwierząt, pojazdów itp. - będą one wówczas rozmyte. Również brak statywu uniemożliwia wykonanie dobrej fotografii - jeśli myślisz, że 1,5 sekundy to mało, spróbuj przez taki czas utrzymać dłonie nieruchomo, bez najmniejszego drgnięcia.
Można również znacznie podnieść wartość ISO, czyli czułości na światło - do powyżej 1000, a niekiedy nawet i 2000 (w słoneczny dzień optymalna wartość ISO wynosi zaledwie 100-200). Tutaj jednak również pojawia się pewne zagrożenie - im wyższe ISO, tym słabsza jakość i większy efekt tzw. ziarna, zwłaszcza przy druku wielkoformatowym.


Lampa błyskowa? Ratunek każdego amatora, a wróg profesjonalisty. Daje sztuczny, nienaturalny efekt, rozświetlenie tylko najbliższych obiektów przy zaciemnieniu tła, efekt czerwonych lub świecących białym blaskiem oczu. Tak więc lampa - raczej tylko w warunkach studyjnych (o czym wkrótce).
Mój klucz do sukcesu? Nie posiadam. W różnych sytuacjach sprawdzają się różne rozwiązania. Testuj, sprawdzaj, porównuj - i znajdź swój złoty środek.








Komentarze

Popularne posty