Droga donikąd

Ostatnio wspominałam o słońcu.
Ale nie tylko słońce bywa problematyczne. Wszelkie warunki pogodowe mogą być zarówno darem, jak i przekleństwem. Mogą pokrzyżować plany, ale także stać się okazją do spontanicznej wyprawy fotograficznej, której owoce mogą być naprawdę imponujące.
Jeśli chodzi o mnie, plenerów fotograficznych raczej nie planuję z góry. Nie należę również do osób, które zawsze noszą aparat ze sobą. Jest to raczej hobby niż życiowa, wiodąca pasja, a więc nie poświęcam na to każdej wolnej chwili. Gdy więc najdzie mnie ochota lub gdy dostrzegę coś, co mnie zachwyci, chwytam aparat i po prostu ruszam. I działam.



Właśnie w taki sposób powstały poniższe zdjęcia. Pewnego dnia, podczas mojego powrotu z uczelni, nad całe miasto naszła mgła. Gdy dotarłam do domu, nie zjadłszy obiadu, wybiegłam z lustrzanką, by uchwycić ten niesamowity widok, zanim się “ulotni”. Tak to czasem wygląda - rzucamy wszystko, co w danej chwili mamy do zrobienia, by “uchwycić nieuchwytne”. Nawet gdy się nie chce, nawet gdy boli - bo inaczej będziemy żałować, że jednak się nie zmobilizowaliśmy. Choć świetnie jest zachowywać piękne widoki w pamięci, to jeszcze lepiej jest je uwieczniać, by móc dzielić się z innymi.





Komentarze

Popularne posty